Kosa.

Nagle nocną ciszę przerwało przeraźliwe wycie. Musieli być już blisko stada, które zabrało jej tereny. Gdy Pirit bezpowrotnie od nich odeszła, okolice stały się niczyje. Do czasu, gdy stado basiorów je przechwyciło. Teraz członek Rady Lasu HoFS, mający rządzę zemsty we krwi śledził tamtejszą Alphe, która była ranna.
Nagła decyzja odmieniła całe jej życie. Skoczyła przed siebie, nie bardzo myśląc na co właściwie się zdecydowała. Nigdy nie była mistrzem w walce, wolała negocjowanie z przeciwnikiem, niż kontakt fizyczny. Psychologia i manipulacja były jej dobrą stroną. Dlaczego więc to zrobiła? Za bardzo kochała to stado, a wiedziała że z nimi nie ma negocjacji. Dwoma susami dorwała białego, wskakując mu na grzbiet. Ten warknął jej wprost do ucha, ostrymi kłami sięgając szyi, na której z pewnością chciał odszukać pulsujący punkt. Kosa w ostatniej chwili odskoczyła od niego, gdy wpadł na nią drugi basior, zaalarmowany całą ta sytuacja. Padła jak długa na ziemię, a obudzone przez ich warczenie ptaki gwałtownie poderwały się z drzew.

Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy, złe stworzenia już bez przywódcy wyniosły się z terenów stada. Teraz jej stada. HoFS miało wkrótce wrócić do życia. Tak jednak się nie stało. Do teraz polanka starego, dobrego HoFS stała zupełnie pusta.. no z wyjątkiem Stefana, który do końca swojego życia miał powinność towarzyszyć opuszczonemu miejscu. Jego gęste i rozłożyste gałęzie, targane chłodnym wiaterkiem były widoczne już z daleka. Szeroka droga z widokiem na przepięknie malownicze góry pachniała lasem. Delikatna, poranna mgieła, która niemal codziennie pojawiała się na owej drodze, mieszała się z łapami wilków, tak jakby biegły one w mlecznej zupie. Stanowiło to pewnego rodzaju urok, co ruda kochała najbardziej. Drzewo było nieodłączną częścią owej magicznej krainy, która już nigdy nie miała powrócić do życia.
Czasem Kosa wędrowała samotnie w tamte tereny, ażeby powspominać dawne czasy. Zatracała się wtedy w rozmowie z Stefanem, pozwalając sobie na chwilę zadumy i powrotu do niezapomnianej przeszłości.
Należała teraz do GEOS’u, stada założonego wspólnie z Attacamą. Obie wadery były w podobnej sytuacji.. obie utraciły coś, na czym bardzo im zależało. Targane dziwnymi emocjami znalazły swoje własne miejsce na ziemi, w którym w końcu miały poczuć się szczęśliwe.
Imię; Scytthe
Pseudo: Scy, Kosa, Ruda, Scycia.
Wiek: Jako wilk ma prawie 3 lata
O niej: Jest dość rzadkim, rudym wilkiem kanadyjskim o błękitnych ślepiach. Smukły pysk przechodzi w lekką szyję, na której widoczny jest kawałek białego futra. Silne łapy, potrafiące pokonywać długie odległości jak i wysokie przeszkody wyglądają na wytrzymałe. Grzbiet, na którym często przesiadują różne wiewiórki i inne leśne zwierzęta wydaje się być wygodny. Z charakteru potrafi być zimną suką jak i przyjazną koleżanką. Wszystko zależy od towarzystwa.
(KP będzie jeszcze zmieniana, jestem chętna na wszelkie powiązania i wątki.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz